-Jasne , chodź - powiedziałam i pomogłam wejść samcowi do mojej jaskini .
-Połóż się tutaj - dodałam i wskazałam na miejsce wyłożone miękkim mchem .
-Dobra - rzucił samiec i z trudem lęgnął na mchu .
Zbadałam samca , jedna z ran nie wyglądała za dobrze .. Wręcz fatalnie bałam się tylko zeby nie wdało się tam zakażenie .
-Co zrobiłeś gdy zauważyłeś ranę ?
-Owinąłem ją w liście babki i liście brzozy.A potem przyszedłem tutaj . A co ?
-Bo ta rana nie wygląda najlepiej , boje się że wdało ci się tam zakażenie ...
-To niemożliwe ... - powiedział
-Wiesz wszystko jest możliwe - popatrzyłam na samca . -Masz wypij to - dodałam i dałam samcowi do wypicia syrop .
-Nie jest zbyt dobry - powiedział z obrzydzeniem .
-Tak wiem , ale skuteczny . Jutro już powinno być wszystko dobrze , tylko że dzisiaj nie możesz już za bardzo chodzić ... A tak w ogóle jak to się stało ? - zapytałam i wskazałam na ranę .
<Fuks ?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz