- To chodź za mną.
Słońce już zaszło i świeciły gwiazdy. Nagle zauważyłam na niebie Altair. Gwiazdę, którą podarował mi ojciec...
- Doszliśmy.
Głos Czarnego wyrwał mnie z zamyślenia. Przyjżałam się uważnie miejscu. Było tam jedno samotne drzewo i wiele kwiatów. Kolory były cudowne. Choć były różne bardzo do siebie pasowały. Znów spojrzałam na Altair. Obok niej była inna gwiazda. Błyszczała tak jak sierść Czarnego... Nazwałam ją w myślach Léger.
- Cudnie tu...- powiedziałam i już miałam mu podarować Léger, gdy nagle samiec rzekł:
( Czarny? Co ci?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz