Podszedłem do niego pospiesznie. Po chwili zobaczyłem także więcej śladów - było ich tutaj pełno. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z takimi, więc nie umiałem ich odróżnić.
Na pewno nie było to dzikie zwierzę. Wtedy poznałbym odcisk łapy, czy co to coś miało. Jedynym wyjściem z tej sytuacji, było pójście za nimi. I to właśnie zrobiłem.
Cokolwiek to było, nie starało się ukryć swojej obecności - wszędzie pozostawiło po sobie jakieś ślady. Jego zapach też był niezbyt ciekawy, strasznie nieprzyjemny dla węchu dzikiego kota.
Ślady skręciły na zachód, a woń coraz bardziej się wyostrzała.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz