Nice wrócił, stanął przede mną, i zarżał. Reszta powtórzyła. Po ich dziwnych ,,rytuałach" jak to nazwałem, wreszcie ruszyliśmy.
-Wszyscy w rzędach- po trzy konie, i ruszać się, kto zostanie w tyle, jego sprawa!
-A jak coś zaatakuje?- zapytał mały siwy pegaz
-To ja zaatakuje TO- powiedziałem, i ruszyłem. Konie za mną. Słyszałem, jak ktoś się lekko przepycha. Nie zwracałem uwagi. Nagle zobaczyłem obok siebie Fortisa.
-Sorry za tamto- powiedział ponuro. Widziałem za nim Nice'a. Patrzyła na niego rozkazująco. Coś zaszeleściło. Konie stanęły, nadstawiłem uszy.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz