Na dzisiejszym spacerze, spotkałem pumę, nie była z żadnego stada, po prostu wlazła na nasze tereny. Uważała się za najlepszą. Bardzo się zdziwiła, gdy zacząłem się śmiać.
-A więc walcz!- krzykneła
-Ależ chętnie! Nie ma problemu!- uśmiechnąłem się
Zdenerwowana puma, skoczyła w moją stronę. Nachyliłem się, zwierzę zaryło w drzewo. Gdy już doszła do siebie, wściekła złapała mój kark. Ziewnąłem, i zacząłem się tarzać.
-Aaa!!!- krzyczała
-Oj Sorry! Nie czułem- nie przestawałem się uśmiechać.
Wnerwiona, prawie do końca puma, wystawiła pazury, i biegła prosto na mnie. Gdy była blisko, odsunąłem się, i w ostatnim momencie złapałem ją za ogon. Wrzasnęła przeraźliwie. Ogon ciągnął ją do tyłu. Teraz była wnerwiona do granic możliwości. Okazało się, że miała moce, jak my. Zmieniła sie w gryfa. Wielkiego, groźnego gryfa.
-I co teraz kocie?- zaśmiała się pewna wygranej.
Z politycznie znudzoną miną, wyciągnąłem łapę w górę. Zmieniłem się w smoka. Uniesioną łapą, walnąłem gryfa. Padła już jako kot.
-Moja rada- a radzę skorzystaj...- uśmiechnąłem się kpiąco
-Czego!- spytała w głową w ziemi po upadku
-Poćwicz trochę kica- poklepałem ją lekko po głowie
Wnerwiona puma, już nawet się nie odezwała. Odszedłem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz