Byłem otoczony przez hordy czarnych panter. Było ich około stu, ja byłem ranny i związany, jedna z nich, największa samica, siedziała na dużym kamieniu. Miała łapę w górze. Reszta czekała na jej znak: jeśli podniesie łapę wyżej, to znaczy że mają mnie zostawić, jeśli opuści: mają zabić. Czekaliśmy...
*******
Dzień zaczął się dziwnie: nie było nikogo. Obudziłem się, było zimno...leżał...śnieg! We wiosnę! Nie mogłem znaleźć żadnego kota. Żadnego dźwięku, żadnego kota, nic. Byłem sam w tym śniegu. Potrząsnąłem ogonem. Spadły z niego resztki śniegu, bardzo padało. Szedłem sam w tej głuchej ciszy. Miałem nadzieję, że czegoś się dowiem...niestety niczego nie znalazłem.
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz