Znalazłam wygodne miejsce pod żywopłotem. Tu mnie nikt nie znajdzie,
pomyślałam. Dobrze było to wiedzieć. Nie lubiłam dziczy. Brr... Ohyda...
Ułożyłam się wygodnie i, pomimo gałązek wrzynających się w moje ciało,
zasnęłam. No dobra. Tylko na chwilę. Już po dwóch godzinach obudziłam
się ponownie. Moje futro krwawiło, a kilka gałązek wrzunało się głęboko w
moją skórę.
-Au!-pisnęłam. - Jak już mówiłam : NIE CIERPIĘ, NIE NAWIDZĘ, NIE ZNOSZĘ DZICZY!
Nagle coś zaświeciło daleko, a ja pognałam w tamtę stronę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz