Minęło kilka dni.
Rozdzieliliśmy się i zaczęliśmy iść w swoją stronę.
Dziś musieliśmy walczyć z innym stadem które nas napadło.
Krew nadal lała mi się z moich ran.
Chude strumienie brudziły mi futro.
Cudowne uczucie, że wreszcie mogłem z kimś powalczyć sprawiało że zapomniałem o wszystkich ran.
Zawsze jest tak, że jeśli komuś wyleci bardzo dużo krwi staje się coraz słabszy...
A ja zamiast być coraz słabszym, staję się coraz silniejszy.
Chętnie bym jeszcze z kimś powalczył.
Jestem przecież już przygotowany...
Jednak innych kotów nie ma.
Szkoda...
CDN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz