Przeciągnąłem się i ziewnąłem.
- Czyli dziś dołączyłeś? - spytała
- Tak. - odpowiedziałem - Dzisiaj, jednak to nie jest ważne Lu.
Samica przesunęła się do mnie bliżej, jednak ja wstałem i wskoczyłem na drzewo.
- Ojojoj, Lu... Za blisko to nie dobrze. - uśmiechnąłem się szyderczo
Samica wstała i uśmiechnęła się.
- A właśnie, że dobrze Ren. - podeszła do drzewa.
- Nie radzę ci wchodzić na te drzewo. - zaśmiałem się i po chwili z korony drzew zaczęła lecieć krew.
Kotka odsunęła się.
- Masz żywioł krwi? - otrzepała się z kropelek czerwonej krwi
- Tak i ciemności. - uśmiechnąłem się - Dopasowane żywioły nie?
Wbiłem w drzewo pazury i krew zniknęła.
(Lumi?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz