Szłam mozolnym krokiem przez jakąś puszczę. Rozglądałam się dookoła ciekawa nowego miejsca. Podążałam za zapachem małego kotka, którego dobrze czułam. Zaczęłam się zbliżać do źródła zapachu, w końcu zobaczyłam... Mała kocica atakowała zwiędnięte liście. Podeszłam bliżej, kociątko obróciło się błyskawicznie i skoczyło na mnie. Złapałam Ją w locie, kotek bez problemu mieścił się w mojej łapie. Samiczka zaczęła mnie gryźć i się szarpać. Zaśmiałam się cicho i powiedziałam:
- No, już, już. Mały nerwusie. - uśmiechnęłam się do kotki która przestała mnie gryźć.
- Kim jesteś?! Postaw mnie na ziemi bo jak nie...
Przerwałam Jej:
- Jestem Sasha, a Ty się uspokój. Należysz do jakiegoś stada? Gdzie Twoi rodzice? - zapytałam omiatając wzrokiem wszystko co nas otaczało.
Koteczka odetchnęła.
- Postaw mnie na ziemi...- zaczęła spokojnie. Postawiłam Ją i usiadłam czekając na odpowiedź.
- Należę do Stada Ognistych Kotów. Moich rodziców tu nie ma, opiekuje się mną Fuks. A ty tu należysz? - kocię zaczęło mnie obchodzić i macać moje mięśnie które jakoś się wypięły...
- Nie, ale chciałabym możesz oddalać się od domu?
- No... Chyba tak. Mój opiekun jeszcze śpi więc... Zaprowadzę cię do Brave i Slayer 'a.
Kotek żwawo ruszył przed siebie, poszłam za Nią. Po drodze dowiedziałam się, iż kotka ma na imię Red Hate, Pokazałam Jej parę fajnych sztuczek przydatnych w czasie walki. Red mi się bardzo spodobała, nie była przewrażliwiona jak większość kotków w jej wieku. Wręcz przeciwnie... Ona była zdyscyplinowana, odważna i waleczna. Ogółem bardzo fajna. W środku drogi Red Hate zatrzymała się, obróciła na pięcie i z uśmiechem na pyszczku zaatakowała mnie. Tak rozpoczęła się walka "na niby" tylko, że ta walka mogłaby być prawdziwa. Mała nieźle walczyła. Takie kocię to skarb. Ten Fuks musiał mieć szczęście, że właśnie Ją spotkał na swojej drodze życia... Gdy walka się skończyła Red była zbyt zmęczona by iść. Wzięłam w zęby miękką skórę na karku kotki i posadziłam Ją sobie na grzbiecie. Kierowała mną do tych Brave i Slayer' a Których znaleźliśmy nad wodospadem. Dwa jaguary wymieniły spojrzenia i zmierzyły mnie wzrokiem.
- Witajcie, czy to Wy jesteście Alfami SOK? -zapytałam zsadzając Red z mojego grzbietu na ziemię.
- Tak. - odpowiedziała ta... jak to Jej było? A no tak Brave - Jak się nazywasz?
- Jestem Sasha, czy mogę tu dołączyć?- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Jaguary uśmiechnęły się po czym Slayer powiedział:
- No pewnie, czy chcesz byśmy wyznaczyli kogoś kto cię oprowadzi?
Red Hate wystąpiła do przodu.
- Ja już ją oprowadziłam.- powiedziała dumnie prężąc pierś. Spojrzałam na Nią zdziwiona. Kiwnęła głową i podleciała do mnie. Schyliłam się a Ona szepnęła do mnie:
- Szłyśmy dłuższą drogą dlatego, że pokazywałam ci nasze tereny.
Gdy podniosłam głowę. Alf już nie było. Red uśmiechnęła się zadziornie. Przewaliłam Ją na grzbiet i zaczęłam niemiłosiernie łaskotać Ją po brzuchu. Wybuchła niepowstrzymalną falą śmiechu. Gilgotałam Ją tak i obydwie się śmiałyśmy. Po chwili. W powietrzu uniósł się zapach Jaguara Królewskiego...Obejrzałam się za siebie. Parę metrów za mną, stał przystojny, umięśniony i sympatycznie wyglądający jaguar... Przestałam łaskotać małą. Ta wstała uśmiechnęła się do mnie i podleciała do Jaguara.
< Fuks? Lub Red Hate? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz