Nie mogłam! Czemu On mi się podobał!? Czemu ON?! W ogóle na Niego nie
zasługuje, nie dorastam Mu do pięt! Ach... ~~Sasha, w coś ty się
wpakowała!~~ padłam na posłanie i zasłoniłam oczy łapami. Fuks. Tak
świetnie opiekował się Red Hate, był taki miły, a jednocześnie, miał w
sobie takie coś co nakazywało szacunek. W dodatku... miał piękne oczy.
Teraz po resecie stada, miałam nadzieję, że Go spotkam. Długo nie
wychodziłam z jaskini, może czas się rozejrzeć i sprawdzić czy koty
wracają do stada? Może i to dobry pomysł. Wstałam, a raczej zerwałam się
z posłania i wyszłam przed jaskinię... ciepło, słonecznie i tak
jakoś... Nie grudniowo. Czemu? Zaczęłam iść przed siebie nadal
obserwując dziwne zjawisko pogodowe, jak widać nie tylko mnie to
dziwiło, spotkałam Brave, która gapiła się w chmury zdziwiona, że nie
pada, że jest ciepło i że tak mocno grzeje słońce. Midnight, siedzący
nad wodospadem ukrywał się w cieniu, a ja ruszyłam do dżungli...
obserwowałam aż zbrązowiałe krzewy, to nie było normalne. Gdy szłam tak
wpatrzona w drzewa, potknęłam się o korzeń i poleciałam jak długa,
wprost pod łapy znanego mi kota. Gorzej być nie mogło!
< Fuks? Niezła wtopa, co?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz