-Jasne!-zgodziłam się ochoczo.
Przez całą drogę gawędziłyśmy.
Ja zaczęłam:
-Gdzie byłaś? Przez kilka dni Cię nie widziałam.
-A nigdzie. Po prostu nie lubie zbytnio towarzystwa... Nie jestem towarzyskim kotem, ale dziś mam taką ochotę z kimś pójść na klif...
-Aha.
-A znasz historię tajemniczej jaskini na klifie?
-Nie. Opowiesz?
-Pewnego razu żył sobie kot o imieniu Lokesh(czyt. Lokesz). Był on zły i niedobry. Mordował każdego kogo spotkał na drodze.
-Fu... Okropnie się zapowiada...-powiedziałam z obrzydzeniem.
- Pewnego razu postanowił zamordować władcę Krainy Magicznych Kotów - Kishan'a(Kiszana). Lokesh wkradł się do zamku i od tyłu spróbował zabić władcę. Ten jednk szybko się odwrócił i wyrwał nóż mordercy. Rozpoczęła się walka.
-O...! To lubię!
-Rozpoczęła się k r w a w a walka. Lokesh umuwił się na koniec z Kishanem przy n a s z y m klifie.
Następnego dnia Lokesh stchórzył i schował się w Tajemniczej jaskini, zanim Kishan przyszedł. Jednak aby się do niej dostać trzeba było wypowiedzieć tajemniczy kod.
-A wiesz jak on brzmiał?-spytałam...
-Tak. On brzmiał...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz