Siedziałem na łące samotnie. Wszyscy porozchodzili się w czyimś towarzystwie, a ja zostałem sam.
I dobrze - pomyślałem zdeterminowany. Niech się walą...
Położyłem głowę na skrzyżowanych łapach i westchnąłem. Był dopiero poranek dnia, którego tak bardzo nie cierpiałem... Dnia Dziecka. Nigdy nie kochałem swoich rodziców, jak i oni mnie, więc jak mogłem je lubić?
Nagle poczułem oddech na swoim ramieniu. Nie podniosłem się. Miałem wszystkiego dość.
- Battle? - rozpoznałem głos Brave.
Nie odpowiedziałem.
(Brave?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz