- A jakoś do Shili miałaś zastrzeżenia.. - prychnąłem. - Nie poznaję cię ostatnio. Popatrz na siebie, a potem dopiero na innych.
Brave zdenerwowała się. Skoczyła na mnie i przygniotła mnie do ziemi. Patrzeliśmy sobie wrogo w oczy, aż samica powiedziała:
- Znowu zaczynasz?! Nie masz prawa tak mówisz, rozumiesz!?
Zwaliłem ją z siebie jednym ruchem łapy.
-
Mogę robić co chcę, Alfunio - dałem gest łapą. - Wywyższasz się
strasznie, ot co. Nie jesteś najważniejsza i wszyscy nie będą się ciebie
słuchać, królewno.
Brave warknęła głośno, ale po chwili załamała się. Runęła na ziemię, a po jej policzku spłynęła łza. Zaraz jednak ukryła to.
-
Tak, tak, teraz wygłosisz przemówienie, że trudno jest być Alfą, tak -
drwiłem z niej. - Nie mam zamiaru już tego słuchać.... Brave, tak dalej
być nie może.
Nie czekając na odpowiedź ruszyłem w stronę łąki. Odszedłem spory kawałek drogi, kiedy samica przybiegła do mnie.
- Daj mi święty spokój - warknąłem na nią.
(Brave?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz