- No jasne!
- To chodź za mną. Słońce już zaszło i świeciły gwiazdy. Nagle zauważyłam na niebie Altair. Gwiazdę, którą podarował mi ojciec... - Doszliśmy. Głos Czarnego wyrwał mnie z zamyślenia. Przyjżałam się uważnie miejscu. Było tam jedno samotne drzewo i wiele kwiatów. Kolory były cudowne. Choć były różne bardzo do siebie pasowały. Znów spojrzałam na Altair. Obok niej była inna gwiazda. Błyszczała tak jak sierść Czarnego... Nazwałam ją w myślach Léger. - Cudnie tu...- powiedziałam i już miałam mu podarować Léger, gdy nagle samiec rzekł: ( Czarny? Co ci?) |
||
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz