niedziela, 26 maja 2013

Od Kelsey i Dhiran'a

Przechadzałem się właśnie po terenach mojego nowego Stada. Nie miało wielu członków, może około piętnastu... To nie dużo. Stado nie miało szerokich terenów, gdyż jedyne to były : wodospad, rzeka i las. Podszedłem napić się wody z rzeki, aż zauważyłem wroga. Byłem wypatrującym, więc szybko poinformowałem o tym Parę Alfa. Nie poszczęściło nam się i przegraliśmy. Przewidziałem to. Nasze Stado było wielkości paznokcia... Lub pazura, zależy co się ma. Starałem udawać się zdziwionego wszystkim co się stało, gdyby ktoś mnie zobaczył. Na tym stadzie nie zależało mi zbytnio, więc szybko uciekłem, nareszcie wolny, nie uwięziony już w tej maleńkiej granicy. Nawet zwiadowcom nie było wolno wychodzić poza tereny, więc można powiedzieć, że Para Alfa mieli ,,zryte" łby. Postanowiłem udać się na polowanie. Po kilku godzinach szczęśliwie zajadałem się antylopą.
-Delicioso ...-powiedziałem. - Przepyszne...
Zabrałem kilka kości antylopy w bezpieczne miejsca, a resztą nacieszyły się obrzydliwe czarne muchy, na które nie miałem ochoty patrzeć. Pobiegłem dalej przed siebie, po pustyni. Wiedziałem, że nie spotkam tu nic ciekawego. Biegnąc wpadłem na jakąś kotkę.
***
Jakiś samiec na mnie wpadł. Był to tygrys bengalski, tak jak ja. Nasze białe futra oświetlały gorące promienie słońca, że z wysokości nie trudno byłoby nas przeoczyć. Oboje się przewróciliśmy. Przeszyłam samca wzrokiem, po czym dodałam :
-Przepraszam, nie chciałam. Nie patrzyłam gdzie biegnę.
-Nie... To moja wina. Lo siento - wyraźnie się zawstydził.
-A co to znaczy ,,lo siento"? - zapytałam słysząc nie swój język.
-Lo siento, czyli ,,To ja przepraszam".
-A dlaczego mówisz w innym języku niż wszyscy?
-Jestem Hiszpańskim księciem... Walczę o tron, który przejął zły duch mojego brata...
-Wow! I co? Pewnie masz ciekawe przygody...
-Y es genial, i to wielkie...
***
Ona mnie irytowała! Co to ma być? Jakaś chmara pytań? To są przecież osobiste sprawy.
-Muszę już iść...-powiedziałem
-Dlaczego?
-Sprawy osobiste.
-Powiedz...
-Po prostu idę na polowanie (oszukałem ją) - tak naprawdę nie byłem wcale jeszcze głodny. Od czasu z antylopą minęło zaledwie kilkanaście minut .
***
Zaciekawiłam się, dlaczego ,musiał iść. Wcale nie wyglądał na głodnego. Wiedząc, że coś knuje powiedziałam:
-No dobra... A jak masz na imię?
-Odczep się! I Dhiren, a ty?
-Kelsey
***
Nie czekając na dalsze pytania kotki odbiegłem, bo kolejne pytania tylko by mnie spowolniły. Nie chciałem następnych bliskich związków z tą kotką.
***
Poszłam za nim, a gdy przyspieszył do szybkiego biegu ja truchtałam. Aby nie stracić go z oczu lekko przyspieszyłam.
***
Nie no... Może ona zadawała pytania, ale ładna była. Podobna do mojego charakteru, bo gdybym spotkał Hiszpańskiego księcia, a bym nim nie był też bym tak zrobił. Być może zakochałem się od pierwszego wejrzenia, a być może zwyczajnie zachwyciła mnie jej uroda...
***
Powoli szłam za Dhirenem. Zobaczyłam, że z kimś rozmawia.
***
-Hej. Szukam stada do którego mogę dołączyć. Znasz jakieś? -mówiłem.
-Tak. Jestem samicą Alfa w jednym se Stad. Chcesz dołączyć?
-Pewnie!
-A jak masz na imię? Ja jestem Brave.
-Dhiren.
***
Usłyszałam, że Dhiren dołączył do tego stada. Również spytałam się, czy mogę dołączyć. Padła odpowiedź ,,tak". Teraz będę go miała na oku...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz