środa, 1 maja 2013

Od Rachell i Brave


Wybiła 12.00. Podobno Shila nie żyje. Należało jej się. Leże właśnie na łące i oglądam chmury. Tak z nudów.... Nagle podeszłą Brave , więc wstałam.
***
- Co tam u cb? - spytałam
Samica popatrzyła na mnie i odpowiedziała z uśmiechem:
***
- A co miało by być? Podobno Shila nie żyje. Należało jej się. A co u cb? Nadal bużo spraw na głowie? - zapytałam. Staram się być miła , zaczynać inny tryb życie. Czasem mi to wychodzi , czasem nie...
****
- Też wszystko dobrze - ziewnęłam
***
- Też ci się nudzi? Mam problem..,- powiedziałam nie chętnie.
- Jaki ? - zaciekawiła się.
- Otuż... Nauczysz mnie sztuczek i potrenujemy? Ostatnio tracę formę.... - Przyznałam się.
***
- jakoś tego nie widzę...-powiedziałam - Więc nie.
- Ale no weź!
- No sory, ale jak zobacze że ją tracisz to ci mogę pokazać kilka szruczek.
***
- Może nie tracę , i nie chcę jej stracić. Może tylko trening , żeby udowodnić , że na prawdę nie tracę? Lub tracę?
***
- Ok..Widzisz tą sarnę? Przynieś mi ją.
***
Zaczęłam się skradać do sarny. Ona sobie spokojnie jadła trawkę. Wyczuła coś. Uszy miała do tyłu. Zaczęła się cofać. Ja wybrałam odpowiedni momęnt i skoczyłam na nią. Moje pazury zaczęły się wbjać w ciało zwierzyny. Krew spływała jej ciurkiem. Resztkami sił , wydała z siebe dziwny dźwięk. Miałam jakieś co do tego podejrenie. Po chwili leżała martwa na ziemi.Chciałam ją przynieść , ale zdarzyła się niespodziewana niespodzianka. Stado sarn , z nikąd ruszyło na mnie! Nie miałam dość czasu by uciec , ani by zaatakować. Brave z zaciekawieniem przyglądała się syduacji. Zaczęłam uciekać. Były tuż za mną. Myśl , myśl. Żeby mnie kota przestały atakować sarny , muszę nim nie być. No jasnę! Zamieniłam się w sarnę. Zdezorientowane sarny zatrzymały się. Kręciły łbami,nie wiedząc o co chodzi. Wykorzystałam to. Skoczyłam na jednąm z nich. Zabiłam ją , zanim ktoś zdążył się ruszyć . Zamieniłam się w robota , i szybko uciekłam z większą zwierzyną do Brave.
- Nie było łatwiej się teleportować? - zapytała.
- Chciałam się zabawić. - Powiedzziałam dysząc , jakby zaraz mi serca miało z klatki piersiowej wypaść. Chciałam znowu się zamienić w kota. Lecz coś mi nie wyszło. Wyglądałam.... Inaczej.
- Nie do końca opanowałam zmianę w robota i potem w kota...
***
- Hmm...Okey, pokaże ci jedną sztuczkę - powiedziałam - Patrz.
Stado nadal rozglądało się w poszukiwaniu Rachell.
Zaczęłam się skradać.
Byłam na samym końcu tego stada.
Popatrzyłam na sarny i skoczyłam na jedną.
Skakałam po nich, a one upadały, nawet nie wydały dźwięku.
Wszystkie już leżały...
Rachell przybiegła do mnie.
- Jak ty to? - spytała zdziwiona
- Zamiast męczyć się zabiciem jednej sarny, można wbić jej pazur w jedne pewne miejsce i upadnie, a po 10 sekundach jest martwa.
***
- Fajnie. A jakie to miejsce? - Zapytałam cieniutkim głosikiem. Boże! Byłam kociątkiem....
***
- Na początku zmień się w dorosłego kota, a nie małego kociątka, bo nie zobaczysz słonko...
***
- Bardzo bym chciała... Trzeba podjechać do Japoni , lub tam się teleportować/.Jest tam taki mag specjalizujący się w tych rzeczach....
***
Złapałam ją i pobiegłam do Japonii (w 3 sekundy ^.
- Jesteśmy w Japonii. Idź do tego magika..
***
- Tsaaa.... Tylko ja wiem tyle co ty w kfesti jego położenia...
***
- Och... - popatrzyłam na nią - Idź szukaj!
***
- Masz lepszy węch o do mnie! Jestem tylko małym kociątkiem...- Zaczęłam się kłucić , a za mną stał 300- letni mag. Lecz j tego nie widziałam.
***
- Popatrz za siebie...-powiedziałam
Rachell odwróciła się.
- o to ten mag!
***
Wyglądał dość... Dziwnie.
- Chodzie za mną.... Wiem czego wam trzeba - Powiedział poważnym głosem.
***
- Odczaruj ją szybko ja tu poczekam...-powiedziałam - Ruchy!
***
- A magiczne słowo? - Powiedział.
***
Westchnęłam i powiedziałam najgrzeczniej jak potrafiłam Proszę.
***
Zaśmiałam się pod nosem
- Zamień się w kota-skałe i po sprawie.

- Oki - uśmiechnęła się - Ale jak to zrobić?
Walnęłam głową o ścianę.
Zamieniłam ją w tego kamiennego kota.
***
- Wracamy!
***
Złapałam ją i pobiegłam do siebie.
- Okey, jesteśmy, a teraz idź...
***
- Miałaś mi powiedzieć które to miejsce sarny!
***
- Okey, choć na tą łąkę...-powiedziałam - Powinnaś zostać w ciele kociątka, bo się tak zachowujesz...
***
- Jak? - Starałam się , ale mi nie wyszło , widocznie....
***
- Ech...-westchnęłam - No dobra chodźmy już na tą łąkę.
****
- Umiesz czytać w myślach? - Mówiłam w drodzę na łąke. - Tak , czyli jak? Bo wiesz - ja nie chcę być taka... Mroczna. Ale nie aż tak jak np. Shila....
***
-Nie nie umiem, ale po minie wiem już wszystko...
***
- Aha... Tak , czyli jak?
**
-Nie rozumiem...
***
- Co mam zrobić , co źle robię , że jestem taka..... wiesz ... ?
***
- Po prostu czasem nie można cię zrozumieć, zachowujesz się jak dziecko... - powiedziałam - Mów trochę zrozumialej, i trochę no wiesz...
***
- Nie , właśnie nie wiem....
***
Westchnęłam.
- Nie zachowuj się jak dziecko!
***
- To mi mówisz po raz kolejny , a ja się pytam ,, Jak dziecko czyli jak?"?
***
- Nie wiesz jak się zachowuje? - spytałam - Ciągle się pytasz, czasem cię nie rozumiemy itp...
***
- Aha... Sorry. Staram sie , chodź mi nie wychodzi.
***
- Spoko...
***
Znowu nie wyszło. Kolejny nie udany dzień... Ech...
- Ja muszę iść. Spotkamy się jutro?
***
- Okey., no to idź...-ziewnęłam i zaczęłam iść do mojej jaskini.
Położyłam się wygodnie na ziemi i popatrzyłam w niebo.

Mniej więcej Happy End.....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz