Przechadzałem się po terenach Stada, jakbym nic nie miał do roboty. Brave poradzi se sama, nie potrzebny jej obrońca, zaśmiałem się w duchu. Była to prawda, jak i to, że mi się nudziło.
Byłem akurat przy wodospadzie, kiedy zauważyłem jakąś samicę. Nie byłem w stanie znać każdego z SOK'u, więc jej nie poznałem. Popatrzyłem niechętnie w jej stronę. Ta już była w drodze do mnie. Westchnąłem. Nie miałem ochoty na pogawędki.. Z drugiej strony mogła to być jakaś wredota, co by mnie szczerze ucieszyło.
- Hej, jestem Fiery. - przedstawiła się podchodząc do mnie. - Nie znamy się nie?
Spojrzałem na nią z pode łba i pokręciłem lekko głową.
- I chyba nie musimy się poznawać. - rzuciłem obojętnie. - Czy będziesz mnie już do końca życia męczyć, co?
Samica zdziwiła się moją reakcją, ale nadal kontynuowała dialog:
- Nie, ale chętnie bym cię poznała. - uśmiechnęła się lekko.
- A ja właśnie na odwrót. - warknąłem.
Było już wiadome, że ta Fiery była kotką ze strony pierwszej. Nie zamierzałem spędzać z nią cennego czasu.
(Fiery?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz