czwartek, 2 maja 2013

Od Brave i Alice - Arena


Wybiła godzina 20 . Wszyscy byli już na miejscu , ale nigdzie nie mogłam dostrzec Brave . W prawdzie mogła się trochę spóźnić ... Czekałam już tylko na nią ...
***
Naostrzyłam pazury i weszłam na arenę. Dzięki żywiole ziemi, będę wiedzieć gdzie stoi, nawet jeśli mnie oślepi lub stanie się niewidzialna.
- Okey, no to zaczynamy - na arenę wszedł Slayer - za 3...2...1...start!
******
Czekałam przez chwile , chciałam zobaczyć jaki ruch wykona samica ... Brave ruszyła , najpierw chciała mnie zwyczajnie ugryźć , ale ja uniknęłam ataku jednym drobny ruchem , i drapnęłam samice w nos . Brave szybko mi oddała . Jednak nie poddawałam się , na całe szczęście samica nie miała mocy wody , więc szybko zamieniłam się w wodnego kota i stworzyłam wodne tornado , samice wciągnęło , troszeczkę się potopiła ... Gdy tornado już ja wyrzuciło , przeczytałam w jej myślach jaki ruch chce wykonać i go uniknęłam szybko teleportowałam się za nią , wyczuła że tam jestem i się odwróciła , ale nie zobaczyła mnie , ja wzbiłam się w górę więc chyba mnie nie wyczuła . Szybko upadłam prosto na nią przez co straciła równowagę wgryzłam jej się w kark , bardzo głęboko i nie chciałam puścić ...
****
Wybuchłam ogniem. Kotka zeskoczyła ze mnie o próbowała zgasić ogień. Udało się jej, ale po chwili zadałam jej poważny cios w twarz. Teraz ma piękną bliznę. Ugryzłam ją w kark, przy okazji wlałam do jej krwi jad, który ją unieruchomi (ma moc krwi i tak może).
- Nie mogę się ruszyć! - krzyknęła
- Fakt, zaraz będziesz mogła - uśmiechnęłam się szyderczo.
Zaczęłam kierować nad ciałem kotki.
- Już możesz się ruszać, nie? - zaśmiałam się.
Było to bardzo wyczerpujące...Kotka traciła siłę. Powoli zamykała swoje oczy, ale próbowała by tak się nie stało.
- Nie puszczę cię!
***************
Przez chwilę nie miałam pomysłu jak się z tego wywiązać , ale po chwili popatrzyłam samicy w oczy oślepiłam ja , przymrużyła oczy i na chwile straciła panowanie , ja szybko zamieniłam się w wodnego kota i byłam już pełna energii i bez żadnych blizn lub śladów zadrapania . Szybko zaczęłam w nią strzelać wodnymi kulami , ona próbowała ogniowymi , ale woda bez problemu je gasiła , szybko strzeliłam w nią bardzo wielka i silną kulą . Samica odleciała 50 metrów w dal , miała bardzo mało siły , a ja dalej strzelałam w nią kulami . Nie mogła się juz prawie ruszać ...
**************
Znów wybuchłam, tym razem mocniej. Cała arena była w ogniu, a z nieba leciał proch - trujący. Kotka zaczęła się dusić. Nie chciałam robić jej nowych ran... Wystarczy że sprawie że jej krew będzie się lać i lać aż nie będzie jej miała, a tak to zginie. Wystarczy jedne słowo i jej krew zacznie się lać, aż do mojego odwołania.
- Jeszcze 10 minut i zginiesz...Poddaj się! - zaśmiałam się
Kotka nadal się dusiła. Wreszcie upadła.
- Okey! Koniec - na arenę wszedł mój partner. - Wygrałaś.
Ogień znikł, tak samo popiół.
Kotka nadal leżała.
Już jej nie leciała krew, ale szybko trzeba było usunąć ten proch z jej płuc...
*******************
Hmm... No cóż przegrałam , ale nie mogłam nic na to poradzić ... Wstałam i poszłam na polane , siedziałam , siedziałam i patrzyłam w niebo , po chwili usłyszałam kogoś kroki , była to Brave ...

<Brave ?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz