- No . Tak sądzę. - Odpowiedział.
- Może... Wojna by pomogła? Ostatnio na wojnie wyjechałam. - Przyznałam ze smutkiem.
- Ominęło cię bardzo dużo rzeczy. Na razie nikt nas nie wkurzył , więc wojna nie powstanie.
W tym momencie
nasłuchiwałam. Coś czaiło się w krzakach. Tylko co? Byłam czujna. To
działo się za szybko. Usłyszałam tylko ,, Na razie nie ma wojny , na
razie.... ". I zemdlałam. Coś mnie uderzyło w głowę. Battle też
oberwał.
***
Obudziłam się w
dziwnym pomieszczeniu. Coś mi śmierdziało zepsutym jajkiem. Gdy się do
końca ocknęłam zrozumiałam , że jestem przywiązana do słupa. Dziwnym
pomieszczeniem okazała się jaskinia. Battle był przywiązany do ściany. W
taki sposób - łapy przywiązane były do kołków wystających zza ściany.
Był chwilowo zatruty. Nie odzyska przytomności w ciągu 2 godzin. Nauki
mistrza ,, Jao" czasem się przydają. Rozglądam się dalej. Prze de mną
stoi stół a na nim .... Fiolka. Nie czuje zapachu trucizny. Nie znam jej
zapachu.Jaskinia jest ogromna i coś jej zwisa na ścianach. Po długiej
chwili przyglądania się , zobaczyłam , że to jakaś flegma!Nagle ,
pojawił się cień. A za nim szkielety. I duchy. Jakaś energia nad nimi
zwieszała. A , już wiem. To tarcza. Chodzi w niej o to , że niektórzy
mają taką nietypowy żywioł lub moc. Pozwala im na np. Wzywanie armi
umarły itp. A ta tarcza nie pozwala na kontrolowanie się i jest
niezniszczalna. Nagle , największy cień przemówił :
- Wypij tę
fiolkę , albo zniszczymy ciebie , twoje stado i twojego koleszkę ,
Rechell.- Powiedział. Skąd znał moje imię? Ta armia zombi i innych nie
byłą tak przyjazna jak w ponurym lesie.
- Tsa... No tak
raczej , nie wiem po co mam to robić , dlaczego i na pewno tegonie
zrobisz. - Byłam spokojna. Nikt nie odpowiadał. - Mów!
- Wybrałaś
śmierć? No dobra , zacznijmy od ciebie. - Powiedział. Zaczął się do mnie
zbliżać . Chciałam się zamienić w ducha , lecz nie mogłam. Ta tarcza...
- Stój! - Odpowiedziałam zrezygnowana. - Zostawisz Battle , moje stado i mnie jak to wypije? - Zapytałam zrezygnowana.
- Tak. - Chyba się uśmiechnął. Nie widziałam tego , bo on chyba nie miał twarzy. To był cień. Człowieka.
- Nie ma w tym trucizny ani nic? - Musiałam się upewnić. Cisza. - Mów!
- Nie ma , nie ma.
- Obiecujesz , że nas wypuścisz , zostawisz w spokoju itp.?
- Tak.
I w tym
momęcie wzięłam łyk fiolki. Była ochydna! Dziwnie się poczułam. Cień
zaśmiał się pod nosem. Teleportował nas. Byliśmy na łące. Strasznie
zabolał mnie brzuch. Zemdlałam. Obudziłam się na łące. Battle popatrzył
się na mnie. Powiedział ,, Jesteś w ciąży". A boże.... Powiedziałam do
niego - Jak urodzę , rozpętam wojnę!
*** Później 1 godzinę Później ***
Wstałam na
nogi. Poprawka - na łapy. Pobiegłam do Bravie i opowiedziałam całą
historie. Przy okazji wysłuchał też Slayer i Battle.
- Jak urodzę , rozpętam wojnę! Pamiętam gdzie jaskinia. Jestem w ciąży.... - Mówiłam wszystko na raz.
- Nie wszysto na ras.Kiedy to się zdarzyło? - zapytała Bravie.
- Godzinę temu. Jutro kupuje różdkę płodności. Nie lubię być w ciąży!
<Battle?>
Ps.
1. ,,A , już
wiem. To tarcza. Chodzi w niej o to , że niektórzy mają taką nietypowy
żywioł lub moc. Pozwala im na np. Wzywanie armi umarły itp. A ta tarcza
nie pozwala na kontrolowanie się i jest niezniszczalna." To oznacza , że
jest NIEZNISZCZALNA. Więc jej NIE zniszczysz. Masz taką moc? - Nie
możesz ich kontrolować! itp.
2. Mam więcej niż 50 linijek.
3. Battle - Możesz napisać i JA dokańczam. Bo w SDK było :
Ja piszę ( mam całe opo. w głowie). Dokańcza Bravie. Dokańcza Slayer. Dokańcza Bravie. Dokańcza Sleyer. Itak i tak dalej...
4. Battle - Było by miło , jak byś napisał , że : ( nie musisz , fajnie by było ) :
- urodzę , nie będę lubiła dzieci.
Później , później ..
-zakochuję się w nich.
dokańczm ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz