Był wczesny ranek słońce grzało. Zobaczyłem Sky. Miała dziś jakiś zły humor. Podeszłem do niej i powiedziałem:
-Cześć kochanie.- i pocałowalem ją w policzek.
-Witaj.
-Co ty dzisiaj jakaś skwaszona?
-Tak jakoś.
odeszłem od Sky wiedziałem że muszę ją jakoś uszczęśliwić. Więc zaplanowałem cały romantyczny dzień. Przygotowania zajeły mi zaledwie godzinę. Znowu ją odszukałem. I powiedziałem że mam dla niej niespodzinkę.Sky nie miała nic do roboty więc poszła za mną powiedziałem:
-Pamiętasz ten wyścig gdy się poznaliśmy?
-Jak mogłabym zapomnieć.
-No więc urządzmy sobie taki sam jak wtedy.
Sky się zgodziła. Zaczą się wyścig biegliśmy szybko nagle Sky potkneła się i ztoczyła się z górki. Wylądowała przed kopytami wielkiego słonia. Zaczeła piszczeć usłyszałem to i pobiegłem w jej kierunku. Słoń wystraszony zaczą tupać i omało co by nie rozdeptał Sky. Tylko że ja wskoczyłem mu na plecy i zrobiłem wielką ranę na plecahc swoimi kłami. Sky odsuneła się szybko. Słoń zaczą wierzgać a ja dalej byłem na jego grzbiecie. Spadłem a on przydeta mi ogon. Ja uciekłem razem z przestraszoną Sky. Zatrzymaliśmy się dobier 0,5 kilometra dalej. Wtedy powiedziałem:
-Nic ci nie jest?- dysząc wydusiłem te słowa.
-Nie.
-Może pierwszy punkt nie poszedł z planem ale reszta pójdzie zobaczysz.
Sky uśmiechneła się do mnie i powiedziała co teraz mamy w planach. Odparłem że pływanie morskim jeziorem.
-Że czym?- powiedziała żdziwiona Sky.
-Zobaczysz.
Byliśmy blisko granicy wtedy powiedziałem:
-Zaprowadzę cię do jeziora wielkiego jak morze. Tam rosną najpiękniesze lilje wodne .
-A gdzie to jest?
-Poza granicą.
-Jak to!! Nie morzna tam chodzić!
-No chodż nikt się nie dowie.
-Przepraszam ale nie nie pujdę tam.
Trochę żdziwiony odparłem:
-No zgoda.
-Mamy jeszcze jakiś punkt?
-O tak to mój ulubiony.
Popędziliśmy w kierunku w którym wskazałem. Wbiegliśmy na szczyt góry.Wiał tam przyjemny wiatr a rośliny były piękne. Słońce zahodziło. Z góry cała kraina wyglądała pięknie. Sky usiadła i podziwiała. Ja przez ten czas zza drzewa wyciągnołem woła któty miał być naszą kolacją. Zjedliśmy po czym powiedziałem:
-Teraz będzie najlepsze. Nagle kolorowe ptaki i motyle robiły pękne akrobacje a zza drzewa dało się słyszeć romantyczną muzykę słowika. Sky przytuliła siędo mnie. Po czym oboje zasneliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz